Dużo pracy przy nim nie było, wystarczyło go wyszlifować i złapać za pędzel :) Wszystko malowałam na biało, ale teraz zaszalałam i kupiłam miętowy pigment. Intensywność koloru wybrałam taką jaka mi odpowiadała, a pigmentu wystarczy mi jeszcze na bardzo długo :) Zaczęłam na miętowo malować także małe skrzyneczki na drobiazgi - również robione przez tatę. Pokażę jak skończę, bo nie pomalowałam im jeszcze środków na biało.
A tak prezentuje się cały taborecik:
I mój ukochany pachnący jaśmin w wazoniku po babci:
A skrzyneczka, do której pewnie dodam kółka, tak prezentuje się z moją ulubioną lampką:
Niby drobne przedmioty, a tak cieszą. Przede wszystkim to pamiątki, a na dodatek w jakiej pięknej nowszej odsłonie :)
Pozdrawiam
Iza
Takie przedmioty są dla nas bezcenne. Taborecik wyszedł przepięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
I z wiekiem docenia się je coraz bardziej. Ostatnio odswiezylam wełniane narzuty w paski po babci - to też świetna pamiątka i do tego piękne rękodzieło
UsuńWybrałaś ładny kolor dla ryczki :)
OdpowiedzUsuńŚliczna metamorfoza! Jaśminu zazdroszczę, mój jeszcze malutki i w tym roku chorował, więc kwiatków było mało...
OdpowiedzUsuń